Soundtrack
"...Wiedziałam kiedy spojrzałam w jego oczy, że On będzie moim problemem..."
Straciła równowagę i przewróciłaby się, gdyby nie złapały ją silne ramiona tego mężczyzny.
"...Wiedziałam kiedy spojrzałam w jego oczy, że On będzie moim problemem..."
Straciła równowagę i przewróciłaby się, gdyby nie złapały ją silne ramiona tego mężczyzny.
- Jestem przyzwyczajony, że kobiety mdleją na mój widok, ale żeby taki anioł... - rzekł zadowolony z siebie.
- Nie schlebiaj sobie! - Antonina wyrwała się mu się i machinalnie poprawiła ubranie patrząc na niego z wściekłością.
Dopiero po chwili zorientowała się, że wpadła na samego Wojtka Włodarczyka! W końcu miała okazję przyjrzeć mu się z bliska, bo jak do tej pory widziała go jedynie z daleka i w stroju meczowym. Teraz siatkarz miał na sobie granatowe jeansy i koszulę w kratkę, która podkreślała delikatnie jego muskulaturę.
Antonina bezczelnie oblukała go od stóp do głów i stwierdziła, że jest całkiem przystojny, ale żeby tracić dla niego głowę? Nie ma opcji. W tym momencie on obdarzył ją głębokim spojrzeniem i w sekundę zmieniła zdanie.
Że też jego oczy - takie ciepłe i przyjazne nie zwiastowały paskudnego charakteru ich posiadacza.
Antonina bezczelnie oblukała go od stóp do głów i stwierdziła, że jest całkiem przystojny, ale żeby tracić dla niego głowę? Nie ma opcji. W tym momencie on obdarzył ją głębokim spojrzeniem i w sekundę zmieniła zdanie.
Że też jego oczy - takie ciepłe i przyjazne nie zwiastowały paskudnego charakteru ich posiadacza.
"Znając życie pewnie teraz będzie próbował mnie poderwać. Pfff, niedoczekanie. Nie wie na kogo trafił!" - pomyślała z wyższością.
Lubiła uwodzić, ale żeby sama być uwodzoną? Nieee, pewnie w tym tkwiła przyczyna jej krótkich przygód z facetami. Ona sama wolała zdobywać i okręcać facetów wokół palca, niż ulegać ich urokowi.
- A mogę chociaż wiedzieć, jak masz na imię? - zapytał, gdy już obróciła na pięcie, żeby uciekać od tego faceta, który był autorem zjawisk nadprzyrodzonych, takich jak ugięcie kolan brunetki.
- Antonina. - odparła przez ramię i szybko oddaliła się stąd, bo sytuacja zaczęła wymykać się jej spod kontroli.
- Piękne imię. - odkrzyknął Wojtek, ale dziewczyna już tego nie słyszała. Siatkarz tymczasem skierował się na swoje miejsce na trybunach.
Ta dziewczyna zaintrygowała go. Zauważył jej reakcję na jego spojrzenie, ale nie potrafił pojąć, dlaczego tak szybko uciekła. Postanowił więc dowiedzieć się tego i poczekać na nią po meczu.
Tymczasem Antonina usiadła na krześle, wyjęła laptop, otworzyła edytor tekstu i ze zdziwieniem stwierdziła, że ten mężczyzna wyzwalał w niej naprawdę dziwne emocje. Niby zwykły siatkarz, a samym swoim spojrzeniem sprawiał, że w brzuchu Antoniny wszystko się przewracało.
Po kilku minutach zawodnicy wyszli na boisko i rozpoczęli trening. Przyglądała się ich poczynaniom, jednak dalej miała w głowie widok przyjmującego Skry. Mimowolnie wypatrzyła go na trybunach, a Wojtek w tym samym momencie puścił jej oczko. W jednej chwili cała się zaczerwieniła.
Ta sytuacja zdecydowanie ją przytłaczała, bo zawsze to ona robiła wrażenie na facetach, a nie oni na niej.
Z zamyślenia wyrwał ją dopiero gwizdek sędziego zwiastujący rozpoczęcie pierwszego seta. Mecz zainaugurował swoim serwisem Fabian Drzyzga. Pierwsza zagrywka i... od razu as serwisowy! Oklaskom nie było końca! Dopiero pierwsza akcja a tu już takie emocje!
Polacy ani na chwilę nie wstrzymywali ręki, a reprezentacja Iranu sprawiała wrażenie, jakby nie wiedziała, co dzieje się na boisku. Pierwszy set wygrany do 15, drugi do 18. Potem jednak w Irańczykach coś drgnęło i tym razem to "Biało-czerwoni" się pogubili. Trener wymienił prawie całą szóstkę, ale to nie dało oczekiwanego efektu. Doszło do tie-breaka.
W przerwie największy walczak naszej reprezentacji próbował obudzić swoich kolegów:
- Co się z nami dzieje?! Oni leją nas jak chcą! Chłopaki, kurwa!!! - wykrzyknął Michał Kubiak.
- "Dzik" ma rację. - przytaknął Bartosz Kurek, który nareszcie wrócił do naszej reprezentacji. - Pełna koncentracja i jedziemy!
Nie było łatwo, ale Polacy ostatecznie wyszarpali zwycięstwo przybyszom z Azji.
Antonina natomiast przez cały mecz nie potrafiła się skupić. Jej oczy zamiast patrzeć na to, co dzieje się na boisku, mimowolnie kierowały się w pewien punkt na trybunach.
Ten stan, nieznany jej wcześniej coraz bardziej ją irytował. Nagle do głowy wpadł jej genialny pomysł.
"Muszę go uwieść. Wtedy na pewno mi się znudzi!" - pomyślała i humor znacznie jej się poprawił.
Dopisała kilka zdań do swojej pomeczowej relacji, wstawiła ją na stronę, wyłączyła laptopa, schowała go do torby i skierowała się do wyjścia.
"…twoje serce obawia się cierpień. Powiedz mu , że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że każde serce nie cierpiało nigdy , gdy sięgało po swoje marzenia…"
Wojtek tymczasem spokojnie wyszedł z hali i oparty o samochód czekał na Antoninę. Chciał zaprosić ją na kawę i był pewny, że dziewczyna zgodzi się na jego propozycję. Przecież żadna mu się jeszcze nie oparła.
Nigdy nie brakowało mu pewności siebie. No może oprócz okresu liceum, kiedy był wątłym nastolatkiem z trądzikiem. Wtedy dostawał kosza od każdej dziewczyny, którą próbował poderwać. Nie chciał pamiętać o tym. Od tamtej pory wiele się zmieniło, a dokładniej on sam przeszedł metamorfozę.
Zadbał o siebie, stał się rozpoznawalnym siatkarzem i, co najważniejsze, uwierzył w swoje możliwości. Może właśnie dlatego podrywał tyle dziewczyn? Czy chciał coś komuś udowodnić?
Jeszcze rok temu tak by powiedział, jednak teraz wmawiał sobie, że korzysta z uroków młodości.
Kumple zwracali mu uwagę, że robi źle. On jednak tłumaczył sobie, że po prostu zazdroszczą mu tego.
Lubił patrzeć na to, jakie wrażenie na kobietach robi jego spojrzenie, uśmiech, to co i w jaki sposób mówi do nich. Jadły mu z ręki, gdy je komplementował. A robił to w naprawdę wysmakowany sposób.
Pamiętał, gdy w liceum próbował poderwać dziewczyny na tekst: "Twój ojciec jest złodziejem, bo ukradł wszystkie gwiazdy z nieba i umieścił je w twoich oczach". Teraz takie słowa były mu naprawdę obce. Nie rzucał komplementami na lewo i prawo. Dziewczyna musiała być naprawdę piękna, żeby zasłużyć na jego uznanie.
Jedyną kobietą w życiu, którą szczerze kochał była jego matka. Pani Alina wiele razy prosiła go, żeby się końcu ustatkowała, a on zawsze wtedy całował ją w czoło i tłumaczył, że jest zdecydowanie za młody na stabilizację.
Podświadomie czuł jednak, że kiedyś nadejdzie taki moment, że będzie musiał zmienić całkowicie swój styl życia. Po chwili jednak pocieszał się, że jest to odległy termin, a wtedy przeważnie jakaś urocza białogłowa posyłała w jego stronę nieśmiały uśmiech. On wtedy dumnie prezentował swoje równe i białe zęby i wiedział, że niewiele będzie musiał się natrudzić, żeby mu uległa.
Sam nie wiedział co ciągnęło go do Antoniny. Była naprawdę piękna - to fakt, ale wiedział jak to przeważnie się kończyło. Pomyślał, że w tym przypadku znowu skończy się na jednej nocy.
W końcu brunetka pojawiła się w zasięgu wzroku. Widząc go opartego o samochód stanęła jak wryta.
On znowu uśmiechał się w "ten" sposób. Nie, tak nie mogło być! Przecież ona zawsze kontrolowała sytuację, a on robił z nią naprawdę niecodzienne rzeczy.
Podeszła do niego i spojrzała mu hardo w oczy biorąc się pod boki.
Wojtek zdjął okulary przeciwsłoneczne i rzekł:
- Muszę wynagrodzić ci jakoś te straty moralne, jakie poniosłaś w starciu z moją klatą. Wiem, że to niewiele, ale zapraszam cię na kawę.
Antonina spojrzała na niego oniemiała, ale szybko otrzeźwiała i odrzekła tylko:
- Nie. Nigdzie z tobą nie pójdę.
- Słucham? - Wojtek sprawdzał, czy przypadkiem się nie przesłyszał.
- Nie rozumiesz słowa "nie"? Nie mam ochoty nigdzie z tobą pójść. I wiesz co? Obym już nigdy więcej nie trafiła na ciebie! - wypaliła i pewnym krokiem ruszyła w kierunku domu.
Była z siebie zadowolona. Ten facet naprawdę wywoływał w niej dziwne uczucia i tego bała się najbardziej. Musiała zdusić to w zarodku.
Wojtek tymczasem stał jak otępiały. ONA mu odmówiła! Po raz pierwszy od kilku lat jakaś dziewczyna nie przystała na jego zaproszenie. I to jeszcze w jak bezczelny sposób.
Jednak on zamiast być zły roześmiał się. Ta dziewczyna była niesamowita.
Taka pewna siebie i wiedząca czego chce. Tylko tak ognisty temperament mógł poruszyć nieużywane wcześniej struny w jego sercu. Tak, ona zdecydowanie była kandydatką na coś więcej niż tylko jedną noc. Wiedział, że tak łatwo jej nie odpuści.
Antonina natomiast prawie biegła wracając do domu. Była wściekła na tego bezczelnego siatkarza i na samą siebie, że pozwoliła na to, żeby on wzbudzał w niej inne uczucia niż większość facetów.
Otworzyła drzwi do mieszkania i powitała ją Roxi. Negatywne emocje od razu puściły, gdy tylko przytuliła się do suczki, a ta oblizała jej nos.
- Tylko ty mnie rozumiesz. - rozczuliła się brunetka.
Po chwili jednak zabrzmiał dzwonek jej telefonu i gdy tylko spojrzała na wyświetlacz mina jej zrzedła - dzwonił Szymon. Bez sensu byłoby unikać go, a Antonina nigdy przed nikim nie uciekała, postanowiła więc stanąć z problemem twarzą w twarz.
- Słucham? - powiedziała śpiewnie. - Och, cześć Szymon. Nie, nie przeszkadzasz. U mnie wszystko w porządku. Jutro o 17? Ok, do zobaczenia. Ja też całuję.
Echhhhhh, po co godziła się na kolejne spotkanie z policjantem? Może miała nadzieję, że pomoże jej zapomnieć o Wojtku?
***
"...Najpierw uśmiech nieśmiały, zbyty może milczeniem, potem spojrzenie delikatne, przepełnione pragnieniem..."
Mimo iż początkowo nie była przekonana czy robi dobrze, ostatecznie z wielkim optymizmem wyczekiwała Michała. Usiadła przy wejściu do klubu i cierpliwie czekała.
Niestety szatyn nie pojawiał się przez dobre pół godziny. Laura już miała wracać do domu, gdy zziajany trener wpadł jak burza do budynku.
- Strasznie cię przepraszam. Wystąpiły pewne komplikacje i musiałem dłużej zostać w pracy.
- Nie szkodzi. -brunetka swoim zwyczajem uśmiechnęła się ciepło. - Myślałam już, ze zrezygnowałeś.
- Zrezygnować z lekcji z tak piękną instruktorką? Nigdy! - Michał nie mógł się powstrzymać od komplementu, a dziewczyna tylko się zarumieniła i nieśmiało spuściła oczy osłaniając je wachlarzem czarnych rzęs.
Mężczyzna patrzył na nią jak urzeczony i zastanawiał się, czy ta cudowna istota ma kogoś.
- To co, idziemy? - Laura próbowała zmienić temat, bo komplement z ust tego mężczyzny naprawdę ja poraził. Michał kiwnął tylko głową w odpowiedzi i udali się każde do swojej szatni.
- Skup się. Masz nauczyć go wspinaczki, a nie go podrywać! - brunetka przemyła twarz woda, próbując doprowadzić się do porządku. To nie tak, ze nie chciała się z nikim wiązać, ale... Cholera jasna! Jeden głupi komplement, a ona już myśli, ze on chce się z nią co najmniej ożenić! Tłumaczyła sobie w duchu, ze jest spokojną i rozważną dziewczyną, która nie będzie wyobrażała sobie nie wiadomo czego.
Nauczy go wspinaczki, spędzi z nim trochę czasu i tyle. Bez żadnych konsekwencji.
"...dla jednych niewinny flirt, dla innych oznaki potężnego uczucia. sęk w tym, aby odpowiednio zinterpretować wysyłane nam sygnały. błędnie uznane za flirt - zaprzepaszczają szansę na coś, większego. błędnie uznane, za coś więcej - robią naiwną nadzieję z której w późniejszej konsekwencji, nie można się wyleczyć..."
Podbudowana ta myślą, raźnym krokiem weszła na sale. Michał już czekał na nią.
Laura pomogła mu uporać się ze wszystkimi zabezpieczaniami i mogli rozpoczynać lekcję.
Brunetka musiała wykazać się ogromna doza cierpliwości. Na szczęście jednak nie brakowało jej tej cechy. Powoli tłumaczyła Michałowi, jak ma postępować, a on był naprawdę pojętnym uczniem. A może starał się tak bardzo dla niej?
W każdym razie już po godzinie nauki szatyn zrobił naprawdę spore postępy.
- Nie mogę wyjść z podziwu. To dopiero pierwsza lekcja, a ty zrobiłeś ogromny krok naprzód. - stwierdziła Laura, gdy Michał pozbywał się zabezpieczeń. - Ale na dzisiaj naprawdę mam dość. Trochę mnie wymęczyłeś. - zaśmiała się jeszcze.
- Od początku wiedziałaś z jak trudnym przypadkiem masz do czynienia. - uśmiechnął się smutno mężczyzna.
- Łatwo nie było, ale efekty są naprawdę imponujące.
- Przepraszam cię, ale muszę pozbyć się tych mokrych ubrań. Cały się lepię. - oznajmił Michał i skierował się do szatni, a Laura chcąc nie chcąc od razu wyobraziła go sobie bez niczego.
- Paskudna zbereźnica! - upomniała się tylko i sama też poszła się przebrać.
Michał już czekał na nią przy wyjściu przebrany i pachnący. Zapach jego perfum robił wrażenie a brunetka mimochodem wciągnęła głębiej powietrze w płuca.
- Z racji tego, ze poświęciłaś mi dzisiaj tyle czasu zapraszam Cię na kawę. - oznajmił pewnie
- Ale ja... - zaczęła się jąkać Laura.
- Nie ma żadnego ale. Marne podziękowanie, ale zawsze. - szatyn zdecydowanie nie przyjmował odmowy i dziewczyna musiała skapitulować.
Michał poprowadził ją do samochodu, otworzył jej drzwi i sam usadowił się na miejscu kierowcy.
Laura kątem oka obserwowała z jaką wielką pewnością prowadzi samochód. Był naprawdę świetnym kierowcą i robił to w niesamowicie męski i pociągający sposób.
W końcu dojechali do... jej ulubionej kawiarni.
- Skąd wiedziałeś? - zapytała zachwycona Laura.
- Ale o co chodzi? - Michał był zupełnie zdezorientowany.
- To moja ulubiona kawiarnia.
- Naprawdę? Powiedzmy, że to przeczucie. - zaśmiał się szatyn i wysiadł z samochodu.
Otworzył Laurze drzwi, ujął ją za rękę i poprowadził w stronę budynku.
Jak się okazało oboje uwielbiali szarlotkę. Minuty, a potem godziny mijały, a oni ani myśleli wychodzić z tego miejsca. Tematy do rozmowy im się nie kończyły. Okazało się, że lubią te same filmy, słuchają takiej samej muzyki i z każdą kolejną sekundą spędzoną razem odkrywali coraz więcej podobieństw.
Laurę zastanawiał tylko fakt, dlaczego Michał tak sprytnie omija temat swojej pracy. Zaczynała go podejrzewać o najgorsze, ale tak dobrze patrzyło mu z oczu. Była jednak taktowna i postanowiła nie wypytywać go o to.
Sama z wielkim zachwytem w oczach opowiadała mu o swojej drugiej miłości - matematyce.
- A pierwsza miłość? Kto skradł serce tak cudownej istoty? - Michał po raz kolejny nie potrafił powstrzymać się od takich miłych słów. Jednak zmartwił go fakt, że Laura prawdopodobnie ma kogoś.
"I co ty sobie myślałeś? Że taka piękna, młoda dziewczyna poleci na takiego prawie starego kawalera?" - zganił się w myśli, jednak ku jego zdziwieniu brunetka roześmiała się.
- Roxi. Tak nazywa się moja najważniejsza miłość. - oznajmiła, a Michałowi oczy wyszły z orbit.
- Jesteś lesbijką? - zapytał poważnym tonem, a dziewczyna już płakała ze śmiechu.
Wyjęła telefon i podsunęła mu pod nos zdjęcie swojej suczki.
- Ale ze mnie idiota. - roześmiał się szatyn. - Ale ona jest prześliczna. Muszę ją koniecznie poznać.
- Zobaczymy, czy cię zaakceptuje.
I tak rozmawiali ze sobą i ani myśleli o tym, żeby wracać do domu. Michał z zadowoleniem przyjął fakt, iż Laura nikogo nie ma. Nie wiedział, że sam stanowi dla brunetki ogromną zagadkę.
Dziewczyna po raz kolejny zastanawiała się, czy szatyn ma żonę, narzeczoną czy kogokolwiek innego, ale jak dotąd nie uzyskała informacji, a sama bała się zapytać.
W końcu jednak z wielką niechęcią wyszli z kawiarni.
Michał uznał za naturalne to, żeby ją odwieźć do domu. Dojechali pod jej blok.
Mężczyzna otworzył jej drzwi, ponownie ujął za rękę i poprowadził pod klatkę.
Oboje nie zdawali sobie jednak sprawy, że są obserwowani przez siostrę-bliźniaczkę Laury. Antonina machinalnie wyjrzała przez okno w kuchni i widząc siostrę idącą za rękę z trenerem AZS-u Częstochowa zapluła się płatkami, które jadła.
Michał tymczasem naprawdę nie chciał rozstawać się z brunetką.
- Czy mogę liczyć na jeszcze jedną lekcję? - zapytał nieśmiało.
- Oczywiście. - odparła pewnie Laura. - Obiecałam przecież zrobić z ciebie mistrza!
- Naprawdę nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
- Pomyślimy o tym. Ale nawet nie mam twojego nr! - dziewczyna w porę się zorientowała i już po chwili wymieniali się numerami.
Chciała już iść do domu, bo krępowała ją ta sytuacja, jednak z drugiej strony wcale nie chciała go opuszczać.
Podniosła na niego swoje brązowe oczy, a szatyn patrzył w nie jak zaczarowany. Miał ogromną ochotę ją pocałować, jednak wiedział, że może ją tym spłoszyć. Zadowolił się jedynie buziakiem w policzek, co i tak zrobiło na brunetce ogromne wrażenie.
Szybko zniknęła za drzwiami klatki i wbiegła na pierwsze piętro.
- O mój boże. - mruknęła i przejechała dłonią po policzku, na którym przed chwilą Michał złożył delikatny pocałunek.
Pokonała jeszcze kilkadziesiąt schodów i już wchodziła do swojego mieszkania. Po wejściu od razu dopadła ją Antonina:
- Ty wiesz kto to był?!
- Jak to kto? Chłopak, którego uczę wspinaczki. - próbowała ukrywać emocje, które w tej chwili nią targały.
- To był Michał Bąkiewicz! Trener AZS-u Częstochowa! - wykrzyknęła Tośka.
- Trener? - niedowierzała Laura i w jednej chwili wszystko się wyjaśniło. - O cholera!
-No tak, taka ignorantka siatkówki nie mogła tego wiedzieć. - stwierdziła kwaśno Antonina, a w tym momencie jej siostra dopiero przetwarzała w głowie tę wiadomość.
- A mogę chociaż wiedzieć, jak masz na imię? - zapytał, gdy już obróciła na pięcie, żeby uciekać od tego faceta, który był autorem zjawisk nadprzyrodzonych, takich jak ugięcie kolan brunetki.
- Antonina. - odparła przez ramię i szybko oddaliła się stąd, bo sytuacja zaczęła wymykać się jej spod kontroli.
- Piękne imię. - odkrzyknął Wojtek, ale dziewczyna już tego nie słyszała. Siatkarz tymczasem skierował się na swoje miejsce na trybunach.
Ta dziewczyna zaintrygowała go. Zauważył jej reakcję na jego spojrzenie, ale nie potrafił pojąć, dlaczego tak szybko uciekła. Postanowił więc dowiedzieć się tego i poczekać na nią po meczu.
Tymczasem Antonina usiadła na krześle, wyjęła laptop, otworzyła edytor tekstu i ze zdziwieniem stwierdziła, że ten mężczyzna wyzwalał w niej naprawdę dziwne emocje. Niby zwykły siatkarz, a samym swoim spojrzeniem sprawiał, że w brzuchu Antoniny wszystko się przewracało.
Po kilku minutach zawodnicy wyszli na boisko i rozpoczęli trening. Przyglądała się ich poczynaniom, jednak dalej miała w głowie widok przyjmującego Skry. Mimowolnie wypatrzyła go na trybunach, a Wojtek w tym samym momencie puścił jej oczko. W jednej chwili cała się zaczerwieniła.
Ta sytuacja zdecydowanie ją przytłaczała, bo zawsze to ona robiła wrażenie na facetach, a nie oni na niej.
Z zamyślenia wyrwał ją dopiero gwizdek sędziego zwiastujący rozpoczęcie pierwszego seta. Mecz zainaugurował swoim serwisem Fabian Drzyzga. Pierwsza zagrywka i... od razu as serwisowy! Oklaskom nie było końca! Dopiero pierwsza akcja a tu już takie emocje!
Polacy ani na chwilę nie wstrzymywali ręki, a reprezentacja Iranu sprawiała wrażenie, jakby nie wiedziała, co dzieje się na boisku. Pierwszy set wygrany do 15, drugi do 18. Potem jednak w Irańczykach coś drgnęło i tym razem to "Biało-czerwoni" się pogubili. Trener wymienił prawie całą szóstkę, ale to nie dało oczekiwanego efektu. Doszło do tie-breaka.
W przerwie największy walczak naszej reprezentacji próbował obudzić swoich kolegów:
- Co się z nami dzieje?! Oni leją nas jak chcą! Chłopaki, kurwa!!! - wykrzyknął Michał Kubiak.
- "Dzik" ma rację. - przytaknął Bartosz Kurek, który nareszcie wrócił do naszej reprezentacji. - Pełna koncentracja i jedziemy!
Nie było łatwo, ale Polacy ostatecznie wyszarpali zwycięstwo przybyszom z Azji.
Antonina natomiast przez cały mecz nie potrafiła się skupić. Jej oczy zamiast patrzeć na to, co dzieje się na boisku, mimowolnie kierowały się w pewien punkt na trybunach.
Ten stan, nieznany jej wcześniej coraz bardziej ją irytował. Nagle do głowy wpadł jej genialny pomysł.
"Muszę go uwieść. Wtedy na pewno mi się znudzi!" - pomyślała i humor znacznie jej się poprawił.
Dopisała kilka zdań do swojej pomeczowej relacji, wstawiła ją na stronę, wyłączyła laptopa, schowała go do torby i skierowała się do wyjścia.
"…twoje serce obawia się cierpień. Powiedz mu , że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że każde serce nie cierpiało nigdy , gdy sięgało po swoje marzenia…"
Wojtek tymczasem spokojnie wyszedł z hali i oparty o samochód czekał na Antoninę. Chciał zaprosić ją na kawę i był pewny, że dziewczyna zgodzi się na jego propozycję. Przecież żadna mu się jeszcze nie oparła.
Nigdy nie brakowało mu pewności siebie. No może oprócz okresu liceum, kiedy był wątłym nastolatkiem z trądzikiem. Wtedy dostawał kosza od każdej dziewczyny, którą próbował poderwać. Nie chciał pamiętać o tym. Od tamtej pory wiele się zmieniło, a dokładniej on sam przeszedł metamorfozę.
Zadbał o siebie, stał się rozpoznawalnym siatkarzem i, co najważniejsze, uwierzył w swoje możliwości. Może właśnie dlatego podrywał tyle dziewczyn? Czy chciał coś komuś udowodnić?
Jeszcze rok temu tak by powiedział, jednak teraz wmawiał sobie, że korzysta z uroków młodości.
Kumple zwracali mu uwagę, że robi źle. On jednak tłumaczył sobie, że po prostu zazdroszczą mu tego.
Lubił patrzeć na to, jakie wrażenie na kobietach robi jego spojrzenie, uśmiech, to co i w jaki sposób mówi do nich. Jadły mu z ręki, gdy je komplementował. A robił to w naprawdę wysmakowany sposób.
Pamiętał, gdy w liceum próbował poderwać dziewczyny na tekst: "Twój ojciec jest złodziejem, bo ukradł wszystkie gwiazdy z nieba i umieścił je w twoich oczach". Teraz takie słowa były mu naprawdę obce. Nie rzucał komplementami na lewo i prawo. Dziewczyna musiała być naprawdę piękna, żeby zasłużyć na jego uznanie.
Jedyną kobietą w życiu, którą szczerze kochał była jego matka. Pani Alina wiele razy prosiła go, żeby się końcu ustatkowała, a on zawsze wtedy całował ją w czoło i tłumaczył, że jest zdecydowanie za młody na stabilizację.
Podświadomie czuł jednak, że kiedyś nadejdzie taki moment, że będzie musiał zmienić całkowicie swój styl życia. Po chwili jednak pocieszał się, że jest to odległy termin, a wtedy przeważnie jakaś urocza białogłowa posyłała w jego stronę nieśmiały uśmiech. On wtedy dumnie prezentował swoje równe i białe zęby i wiedział, że niewiele będzie musiał się natrudzić, żeby mu uległa.
Sam nie wiedział co ciągnęło go do Antoniny. Była naprawdę piękna - to fakt, ale wiedział jak to przeważnie się kończyło. Pomyślał, że w tym przypadku znowu skończy się na jednej nocy.
W końcu brunetka pojawiła się w zasięgu wzroku. Widząc go opartego o samochód stanęła jak wryta.
On znowu uśmiechał się w "ten" sposób. Nie, tak nie mogło być! Przecież ona zawsze kontrolowała sytuację, a on robił z nią naprawdę niecodzienne rzeczy.
Podeszła do niego i spojrzała mu hardo w oczy biorąc się pod boki.
Wojtek zdjął okulary przeciwsłoneczne i rzekł:
- Muszę wynagrodzić ci jakoś te straty moralne, jakie poniosłaś w starciu z moją klatą. Wiem, że to niewiele, ale zapraszam cię na kawę.
Antonina spojrzała na niego oniemiała, ale szybko otrzeźwiała i odrzekła tylko:
- Nie. Nigdzie z tobą nie pójdę.
- Słucham? - Wojtek sprawdzał, czy przypadkiem się nie przesłyszał.
- Nie rozumiesz słowa "nie"? Nie mam ochoty nigdzie z tobą pójść. I wiesz co? Obym już nigdy więcej nie trafiła na ciebie! - wypaliła i pewnym krokiem ruszyła w kierunku domu.
Była z siebie zadowolona. Ten facet naprawdę wywoływał w niej dziwne uczucia i tego bała się najbardziej. Musiała zdusić to w zarodku.
Wojtek tymczasem stał jak otępiały. ONA mu odmówiła! Po raz pierwszy od kilku lat jakaś dziewczyna nie przystała na jego zaproszenie. I to jeszcze w jak bezczelny sposób.
Jednak on zamiast być zły roześmiał się. Ta dziewczyna była niesamowita.
Taka pewna siebie i wiedząca czego chce. Tylko tak ognisty temperament mógł poruszyć nieużywane wcześniej struny w jego sercu. Tak, ona zdecydowanie była kandydatką na coś więcej niż tylko jedną noc. Wiedział, że tak łatwo jej nie odpuści.
Antonina natomiast prawie biegła wracając do domu. Była wściekła na tego bezczelnego siatkarza i na samą siebie, że pozwoliła na to, żeby on wzbudzał w niej inne uczucia niż większość facetów.
Otworzyła drzwi do mieszkania i powitała ją Roxi. Negatywne emocje od razu puściły, gdy tylko przytuliła się do suczki, a ta oblizała jej nos.
- Tylko ty mnie rozumiesz. - rozczuliła się brunetka.
Po chwili jednak zabrzmiał dzwonek jej telefonu i gdy tylko spojrzała na wyświetlacz mina jej zrzedła - dzwonił Szymon. Bez sensu byłoby unikać go, a Antonina nigdy przed nikim nie uciekała, postanowiła więc stanąć z problemem twarzą w twarz.
- Słucham? - powiedziała śpiewnie. - Och, cześć Szymon. Nie, nie przeszkadzasz. U mnie wszystko w porządku. Jutro o 17? Ok, do zobaczenia. Ja też całuję.
Echhhhhh, po co godziła się na kolejne spotkanie z policjantem? Może miała nadzieję, że pomoże jej zapomnieć o Wojtku?
"...Co sprawia, że
właśnie ta kobieta i właśnie ten mężczyzna chcą się do siebie zbliżyć ? Co
sprawia, że budzi się w nich pożądanie ? To tajemnica . Kiedy ich pożądanie
jest jeszcze niczym nieskalane, przeżywają każdą sekundę z namaszczeniem, w
pełni świadomi, wyczekując najbardziej dogodnej chwili, by przyjąć
błogosławiony dar losu . Ci którzy zaznali takiego pożądania " w stanie
czystym ", nie przyśpieszają pochopnie biegu wypadków . Wiedzą, że to, co
nieuniknione, nadejdzie, że to stać się musi, zawsze znajdzie sposób, by
zaistnieć . A kiedy ten moment nadchodzi, nie wahają się, nie tracą okazji, nie pozwalają
umknąć ani jednej cudownej chwili, potrafią uszanować doniosłość każdej sekundy..."
***
"...Najpierw uśmiech nieśmiały, zbyty może milczeniem, potem spojrzenie delikatne, przepełnione pragnieniem..."
Mimo iż początkowo nie była przekonana czy robi dobrze, ostatecznie z wielkim optymizmem wyczekiwała Michała. Usiadła przy wejściu do klubu i cierpliwie czekała.
Niestety szatyn nie pojawiał się przez dobre pół godziny. Laura już miała wracać do domu, gdy zziajany trener wpadł jak burza do budynku.
- Strasznie cię przepraszam. Wystąpiły pewne komplikacje i musiałem dłużej zostać w pracy.
- Nie szkodzi. -brunetka swoim zwyczajem uśmiechnęła się ciepło. - Myślałam już, ze zrezygnowałeś.
- Zrezygnować z lekcji z tak piękną instruktorką? Nigdy! - Michał nie mógł się powstrzymać od komplementu, a dziewczyna tylko się zarumieniła i nieśmiało spuściła oczy osłaniając je wachlarzem czarnych rzęs.
Mężczyzna patrzył na nią jak urzeczony i zastanawiał się, czy ta cudowna istota ma kogoś.
- To co, idziemy? - Laura próbowała zmienić temat, bo komplement z ust tego mężczyzny naprawdę ja poraził. Michał kiwnął tylko głową w odpowiedzi i udali się każde do swojej szatni.
- Skup się. Masz nauczyć go wspinaczki, a nie go podrywać! - brunetka przemyła twarz woda, próbując doprowadzić się do porządku. To nie tak, ze nie chciała się z nikim wiązać, ale... Cholera jasna! Jeden głupi komplement, a ona już myśli, ze on chce się z nią co najmniej ożenić! Tłumaczyła sobie w duchu, ze jest spokojną i rozważną dziewczyną, która nie będzie wyobrażała sobie nie wiadomo czego.
Nauczy go wspinaczki, spędzi z nim trochę czasu i tyle. Bez żadnych konsekwencji.
"...dla jednych niewinny flirt, dla innych oznaki potężnego uczucia. sęk w tym, aby odpowiednio zinterpretować wysyłane nam sygnały. błędnie uznane za flirt - zaprzepaszczają szansę na coś, większego. błędnie uznane, za coś więcej - robią naiwną nadzieję z której w późniejszej konsekwencji, nie można się wyleczyć..."
Podbudowana ta myślą, raźnym krokiem weszła na sale. Michał już czekał na nią.
Laura pomogła mu uporać się ze wszystkimi zabezpieczaniami i mogli rozpoczynać lekcję.
Brunetka musiała wykazać się ogromna doza cierpliwości. Na szczęście jednak nie brakowało jej tej cechy. Powoli tłumaczyła Michałowi, jak ma postępować, a on był naprawdę pojętnym uczniem. A może starał się tak bardzo dla niej?
W każdym razie już po godzinie nauki szatyn zrobił naprawdę spore postępy.
- Nie mogę wyjść z podziwu. To dopiero pierwsza lekcja, a ty zrobiłeś ogromny krok naprzód. - stwierdziła Laura, gdy Michał pozbywał się zabezpieczeń. - Ale na dzisiaj naprawdę mam dość. Trochę mnie wymęczyłeś. - zaśmiała się jeszcze.
- Od początku wiedziałaś z jak trudnym przypadkiem masz do czynienia. - uśmiechnął się smutno mężczyzna.
- Łatwo nie było, ale efekty są naprawdę imponujące.
- Przepraszam cię, ale muszę pozbyć się tych mokrych ubrań. Cały się lepię. - oznajmił Michał i skierował się do szatni, a Laura chcąc nie chcąc od razu wyobraziła go sobie bez niczego.
- Paskudna zbereźnica! - upomniała się tylko i sama też poszła się przebrać.
Michał już czekał na nią przy wyjściu przebrany i pachnący. Zapach jego perfum robił wrażenie a brunetka mimochodem wciągnęła głębiej powietrze w płuca.
- Z racji tego, ze poświęciłaś mi dzisiaj tyle czasu zapraszam Cię na kawę. - oznajmił pewnie
- Ale ja... - zaczęła się jąkać Laura.
- Nie ma żadnego ale. Marne podziękowanie, ale zawsze. - szatyn zdecydowanie nie przyjmował odmowy i dziewczyna musiała skapitulować.
Michał poprowadził ją do samochodu, otworzył jej drzwi i sam usadowił się na miejscu kierowcy.
Laura kątem oka obserwowała z jaką wielką pewnością prowadzi samochód. Był naprawdę świetnym kierowcą i robił to w niesamowicie męski i pociągający sposób.
W końcu dojechali do... jej ulubionej kawiarni.
- Skąd wiedziałeś? - zapytała zachwycona Laura.
- Ale o co chodzi? - Michał był zupełnie zdezorientowany.
- To moja ulubiona kawiarnia.
- Naprawdę? Powiedzmy, że to przeczucie. - zaśmiał się szatyn i wysiadł z samochodu.
Otworzył Laurze drzwi, ujął ją za rękę i poprowadził w stronę budynku.
Jak się okazało oboje uwielbiali szarlotkę. Minuty, a potem godziny mijały, a oni ani myśleli wychodzić z tego miejsca. Tematy do rozmowy im się nie kończyły. Okazało się, że lubią te same filmy, słuchają takiej samej muzyki i z każdą kolejną sekundą spędzoną razem odkrywali coraz więcej podobieństw.
Laurę zastanawiał tylko fakt, dlaczego Michał tak sprytnie omija temat swojej pracy. Zaczynała go podejrzewać o najgorsze, ale tak dobrze patrzyło mu z oczu. Była jednak taktowna i postanowiła nie wypytywać go o to.
Sama z wielkim zachwytem w oczach opowiadała mu o swojej drugiej miłości - matematyce.
- A pierwsza miłość? Kto skradł serce tak cudownej istoty? - Michał po raz kolejny nie potrafił powstrzymać się od takich miłych słów. Jednak zmartwił go fakt, że Laura prawdopodobnie ma kogoś.
"I co ty sobie myślałeś? Że taka piękna, młoda dziewczyna poleci na takiego prawie starego kawalera?" - zganił się w myśli, jednak ku jego zdziwieniu brunetka roześmiała się.
- Roxi. Tak nazywa się moja najważniejsza miłość. - oznajmiła, a Michałowi oczy wyszły z orbit.
- Jesteś lesbijką? - zapytał poważnym tonem, a dziewczyna już płakała ze śmiechu.
Wyjęła telefon i podsunęła mu pod nos zdjęcie swojej suczki.
- Ale ze mnie idiota. - roześmiał się szatyn. - Ale ona jest prześliczna. Muszę ją koniecznie poznać.
- Zobaczymy, czy cię zaakceptuje.
I tak rozmawiali ze sobą i ani myśleli o tym, żeby wracać do domu. Michał z zadowoleniem przyjął fakt, iż Laura nikogo nie ma. Nie wiedział, że sam stanowi dla brunetki ogromną zagadkę.
Dziewczyna po raz kolejny zastanawiała się, czy szatyn ma żonę, narzeczoną czy kogokolwiek innego, ale jak dotąd nie uzyskała informacji, a sama bała się zapytać.
W końcu jednak z wielką niechęcią wyszli z kawiarni.
Michał uznał za naturalne to, żeby ją odwieźć do domu. Dojechali pod jej blok.
Mężczyzna otworzył jej drzwi, ponownie ujął za rękę i poprowadził pod klatkę.
Oboje nie zdawali sobie jednak sprawy, że są obserwowani przez siostrę-bliźniaczkę Laury. Antonina machinalnie wyjrzała przez okno w kuchni i widząc siostrę idącą za rękę z trenerem AZS-u Częstochowa zapluła się płatkami, które jadła.
Michał tymczasem naprawdę nie chciał rozstawać się z brunetką.
- Czy mogę liczyć na jeszcze jedną lekcję? - zapytał nieśmiało.
- Oczywiście. - odparła pewnie Laura. - Obiecałam przecież zrobić z ciebie mistrza!
- Naprawdę nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
- Pomyślimy o tym. Ale nawet nie mam twojego nr! - dziewczyna w porę się zorientowała i już po chwili wymieniali się numerami.
Chciała już iść do domu, bo krępowała ją ta sytuacja, jednak z drugiej strony wcale nie chciała go opuszczać.
Podniosła na niego swoje brązowe oczy, a szatyn patrzył w nie jak zaczarowany. Miał ogromną ochotę ją pocałować, jednak wiedział, że może ją tym spłoszyć. Zadowolił się jedynie buziakiem w policzek, co i tak zrobiło na brunetce ogromne wrażenie.
Szybko zniknęła za drzwiami klatki i wbiegła na pierwsze piętro.
- O mój boże. - mruknęła i przejechała dłonią po policzku, na którym przed chwilą Michał złożył delikatny pocałunek.
Pokonała jeszcze kilkadziesiąt schodów i już wchodziła do swojego mieszkania. Po wejściu od razu dopadła ją Antonina:
- Ty wiesz kto to był?!
- Jak to kto? Chłopak, którego uczę wspinaczki. - próbowała ukrywać emocje, które w tej chwili nią targały.
- To był Michał Bąkiewicz! Trener AZS-u Częstochowa! - wykrzyknęła Tośka.
- Trener? - niedowierzała Laura i w jednej chwili wszystko się wyjaśniło. - O cholera!
-No tak, taka ignorantka siatkówki nie mogła tego wiedzieć. - stwierdziła kwaśno Antonina, a w tym momencie jej siostra dopiero przetwarzała w głowie tę wiadomość.
"...Życie nie sprawia, że spotykasz ludzi, których chcesz spotkać. Życie
daje Ci ludzi, którzy muszą Ci pomóc, zranić, pokochać, opuścić i sprawić, że
staniesz się osobą, którą masz się stać. Czasem najmniejsza decyzja może
sprawić, że Twoje życie zmieni się na zawsze..."
***
CZYTASZ? - SKOMENTUJ!
Jest i nowy rozdział :)
Antonina ucieka od uczucia, a Laura? Nie chce sobie za dużo wyobrażać. Pewnie jest jednak, że chłopaki tak łatwo nie odpuszczą.
W jaki sposób Wojtek odnajdzie Tośkę? I jak potoczą się dalsze lekcje Michała i Laury? Przekonacie się już niebawem :)
A już jutro wielki come back na http://zabawa-w-dwa-ognie.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie! :)
***
CZYTASZ? - SKOMENTUJ!
Jest i nowy rozdział :)
Antonina ucieka od uczucia, a Laura? Nie chce sobie za dużo wyobrażać. Pewnie jest jednak, że chłopaki tak łatwo nie odpuszczą.
W jaki sposób Wojtek odnajdzie Tośkę? I jak potoczą się dalsze lekcje Michała i Laury? Przekonacie się już niebawem :)
A już jutro wielki come back na http://zabawa-w-dwa-ognie.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie! :)