niedziela, 15 lutego 2015

Uśmiech drugi, czyli o tym, że serce nie sługa, a pozory naprawdę mogą mylić

Soundtrack 

"...Wiedziałam kiedy spojrzałam w jego oczy, że On będzie moim problemem..."

Straciła równowagę i przewróciłaby się, gdyby nie złapały ją silne ramiona tego mężczyzny. 
- Jestem przyzwyczajony, że kobiety mdleją na mój widok, ale żeby taki anioł... - rzekł zadowolony z siebie. 
- Nie schlebiaj sobie! - Antonina wyrwała się mu się i machinalnie poprawiła ubranie patrząc na niego z wściekłością. 
Dopiero po chwili zorientowała się, że wpadła na samego Wojtka Włodarczyka! W końcu miała okazję przyjrzeć mu się z bliska, bo jak do tej pory widziała go jedynie z daleka i w stroju meczowym. Teraz siatkarz miał na sobie granatowe jeansy i koszulę w kratkę, która podkreślała delikatnie jego muskulaturę.
Antonina bezczelnie oblukała go od stóp do głów i stwierdziła, że jest całkiem przystojny, ale żeby tracić dla niego głowę? Nie ma opcji. W tym momencie on obdarzył ją głębokim spojrzeniem i w sekundę zmieniła zdanie.
Że też jego oczy - takie ciepłe i przyjazne nie zwiastowały paskudnego charakteru ich posiadacza.
"Znając życie pewnie teraz będzie próbował mnie poderwać. Pfff, niedoczekanie. Nie wie na kogo trafił!" - pomyślała z wyższością.
Lubiła uwodzić, ale żeby sama być uwodzoną? Nieee, pewnie w tym tkwiła przyczyna jej krótkich przygód z facetami. Ona sama wolała zdobywać i okręcać facetów wokół palca, niż ulegać ich urokowi.
- A mogę chociaż wiedzieć, jak masz na imię? - zapytał, gdy już obróciła na pięcie, żeby uciekać od tego faceta, który był autorem zjawisk nadprzyrodzonych, takich jak ugięcie kolan brunetki.
- Antonina. - odparła przez ramię i szybko oddaliła się stąd, bo sytuacja zaczęła wymykać się jej spod kontroli.
- Piękne imię. - odkrzyknął Wojtek, ale dziewczyna już tego nie słyszała. Siatkarz tymczasem skierował się na swoje miejsce na trybunach.
Ta dziewczyna zaintrygowała go. Zauważył jej reakcję na jego spojrzenie, ale nie potrafił pojąć, dlaczego tak szybko uciekła. Postanowił więc dowiedzieć się tego i poczekać na nią po meczu.
Tymczasem Antonina usiadła na krześle, wyjęła laptop, otworzyła edytor tekstu i ze zdziwieniem stwierdziła, że ten mężczyzna wyzwalał w niej naprawdę dziwne emocje. Niby zwykły siatkarz, a samym swoim spojrzeniem sprawiał, że w brzuchu Antoniny wszystko się przewracało.
Po kilku minutach zawodnicy wyszli na boisko i rozpoczęli trening. Przyglądała się ich poczynaniom, jednak dalej miała w głowie widok przyjmującego Skry. Mimowolnie wypatrzyła go na trybunach, a Wojtek w tym samym momencie puścił jej oczko. W jednej chwili cała się zaczerwieniła.
Ta sytuacja zdecydowanie ją przytłaczała, bo zawsze to ona robiła wrażenie na facetach, a nie oni na niej.
Z zamyślenia wyrwał ją dopiero gwizdek sędziego zwiastujący rozpoczęcie pierwszego seta. Mecz zainaugurował swoim serwisem Fabian Drzyzga. Pierwsza zagrywka i... od razu as serwisowy! Oklaskom nie było końca! Dopiero pierwsza akcja a tu już takie emocje!
Polacy ani na chwilę nie wstrzymywali ręki, a reprezentacja Iranu sprawiała wrażenie, jakby nie wiedziała, co dzieje się na boisku. Pierwszy set wygrany do 15, drugi do 18. Potem jednak w Irańczykach coś drgnęło i tym razem to "Biało-czerwoni" się pogubili. Trener wymienił prawie całą szóstkę, ale to nie dało oczekiwanego efektu. Doszło do tie-breaka.
W przerwie największy walczak naszej reprezentacji próbował obudzić swoich kolegów:
- Co się z nami dzieje?! Oni leją nas jak chcą! Chłopaki, kurwa!!! - wykrzyknął Michał Kubiak.
- "Dzik" ma rację. - przytaknął Bartosz Kurek, który nareszcie wrócił do naszej reprezentacji. - Pełna koncentracja i jedziemy!
Nie było łatwo, ale Polacy ostatecznie wyszarpali zwycięstwo przybyszom z Azji.
Antonina natomiast przez cały mecz nie potrafiła się skupić. Jej oczy zamiast patrzeć na to, co dzieje się na boisku, mimowolnie kierowały się w pewien punkt na trybunach.
Ten stan, nieznany jej wcześniej coraz bardziej ją irytował. Nagle do głowy wpadł jej genialny pomysł.
"Muszę go uwieść. Wtedy na pewno mi się znudzi!" - pomyślała i humor znacznie jej się poprawił.
Dopisała kilka zdań do swojej pomeczowej relacji, wstawiła ją na stronę, wyłączyła laptopa, schowała go do torby i skierowała się do wyjścia.

"…twoje serce obawia się cierpień. Powiedz mu , że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że każde serce nie cierpiało nigdy , gdy sięgało po swoje marzenia…"

Wojtek tymczasem spokojnie wyszedł z hali i oparty o samochód czekał na Antoninę. Chciał zaprosić ją na kawę i był pewny, że dziewczyna zgodzi się na jego propozycję. Przecież żadna mu się jeszcze nie oparła.
Nigdy nie brakowało mu pewności siebie. No może oprócz okresu liceum, kiedy był wątłym nastolatkiem z trądzikiem. Wtedy dostawał kosza od każdej dziewczyny, którą próbował poderwać. Nie chciał pamiętać o tym. Od tamtej pory wiele się zmieniło, a dokładniej on sam przeszedł metamorfozę.
Zadbał o siebie, stał się rozpoznawalnym siatkarzem i, co najważniejsze, uwierzył w swoje możliwości. Może właśnie dlatego podrywał tyle dziewczyn? Czy chciał coś komuś udowodnić?
Jeszcze rok temu tak by powiedział, jednak teraz wmawiał sobie, że korzysta z uroków młodości.
Kumple zwracali mu uwagę, że robi źle. On jednak tłumaczył sobie, że po prostu zazdroszczą mu tego.
Lubił patrzeć na to, jakie wrażenie na kobietach robi jego spojrzenie, uśmiech, to co i w jaki sposób mówi do nich. Jadły mu z ręki, gdy je komplementował. A robił to w naprawdę wysmakowany sposób.
Pamiętał, gdy w liceum próbował poderwać dziewczyny na tekst: "Twój ojciec jest złodziejem, bo ukradł wszystkie gwiazdy z nieba i umieścił je w twoich oczach". Teraz takie słowa były mu naprawdę obce. Nie rzucał komplementami na lewo i prawo. Dziewczyna musiała być naprawdę piękna, żeby zasłużyć na jego uznanie.
Jedyną kobietą w życiu, którą szczerze kochał była jego matka. Pani Alina wiele razy prosiła go, żeby się końcu ustatkowała, a on zawsze wtedy całował ją w czoło i tłumaczył, że jest zdecydowanie za młody na stabilizację.
Podświadomie czuł jednak, że kiedyś nadejdzie taki moment, że będzie musiał zmienić całkowicie swój styl życia. Po chwili jednak pocieszał się, że jest to odległy termin, a wtedy przeważnie jakaś urocza białogłowa posyłała w jego stronę nieśmiały uśmiech. On wtedy dumnie prezentował swoje równe i białe zęby i wiedział, że niewiele będzie musiał się natrudzić, żeby mu uległa.
Sam nie wiedział co ciągnęło go do Antoniny. Była naprawdę piękna - to fakt, ale wiedział jak to przeważnie się kończyło. Pomyślał, że w tym przypadku znowu skończy się na jednej nocy.
W końcu brunetka pojawiła się w zasięgu wzroku. Widząc go opartego o samochód stanęła jak wryta.
On znowu uśmiechał się w "ten" sposób. Nie, tak nie mogło być! Przecież ona zawsze kontrolowała sytuację, a on robił z nią naprawdę niecodzienne rzeczy.
Podeszła do niego i spojrzała mu hardo w oczy biorąc się pod boki.
Wojtek zdjął okulary przeciwsłoneczne i rzekł:
- Muszę wynagrodzić ci jakoś te straty moralne, jakie poniosłaś w starciu z moją klatą. Wiem, że to niewiele, ale zapraszam cię na kawę.
Antonina spojrzała na niego oniemiała, ale szybko otrzeźwiała i odrzekła tylko:
- Nie. Nigdzie z tobą nie pójdę.
- Słucham? - Wojtek sprawdzał, czy przypadkiem się nie przesłyszał.
- Nie rozumiesz słowa "nie"? Nie mam ochoty nigdzie z tobą pójść. I wiesz co? Obym już nigdy więcej nie trafiła na ciebie! - wypaliła i pewnym krokiem ruszyła w kierunku domu.
Była z siebie zadowolona. Ten facet naprawdę wywoływał w niej dziwne uczucia i tego bała się najbardziej. Musiała zdusić to w zarodku.
Wojtek tymczasem stał jak otępiały. ONA mu odmówiła! Po raz pierwszy od kilku lat jakaś dziewczyna nie przystała na jego zaproszenie. I to jeszcze w jak bezczelny sposób.
Jednak on zamiast być zły roześmiał się. Ta dziewczyna była niesamowita.
Taka pewna siebie i wiedząca czego chce. Tylko tak ognisty temperament mógł poruszyć nieużywane wcześniej struny w jego sercu. Tak, ona zdecydowanie była kandydatką na coś więcej niż tylko jedną noc. Wiedział, że tak łatwo jej nie odpuści.
Antonina natomiast prawie biegła wracając do domu. Była wściekła na tego bezczelnego siatkarza i na samą siebie, że pozwoliła na to, żeby on wzbudzał w niej inne uczucia niż większość facetów.
Otworzyła drzwi do mieszkania i powitała ją Roxi. Negatywne emocje od razu puściły, gdy tylko przytuliła się do suczki, a ta oblizała jej nos.
- Tylko ty mnie rozumiesz. - rozczuliła się brunetka.
Po chwili jednak zabrzmiał dzwonek jej telefonu i gdy tylko spojrzała na wyświetlacz mina jej zrzedła - dzwonił Szymon. Bez sensu byłoby unikać go, a Antonina nigdy przed nikim nie uciekała, postanowiła więc stanąć z problemem twarzą w twarz.
- Słucham? - powiedziała śpiewnie. - Och, cześć Szymon. Nie, nie przeszkadzasz. U mnie wszystko w porządku. Jutro o 17? Ok, do zobaczenia. Ja też całuję.
Echhhhhh, po co godziła się na kolejne spotkanie z policjantem? Może miała nadzieję, że pomoże jej zapomnieć o Wojtku?


"...Co sprawia, że właśnie ta kobieta i właśnie ten mężczyzna chcą się do siebie zbliżyć ? Co sprawia, że budzi się w nich pożądanie ? To tajemnica . Kiedy ich pożądanie jest jeszcze niczym nieskalane, przeżywają każdą sekundę z namaszczeniem, w pełni świadomi, wyczekując najbardziej dogodnej chwili, by przyjąć błogosławiony dar losu . Ci którzy zaznali takiego pożądania " w stanie czystym ", nie przyśpieszają pochopnie biegu wypadków . Wiedzą, że to, co nieuniknione, nadejdzie, że to stać się musi, zawsze znajdzie sposób, by zaistnieć . A kiedy ten moment nadchodzi, nie wahają się, nie tracą okazji, nie pozwalają umknąć ani jednej cudownej chwili, potrafią uszanować doniosłość każdej sekundy..."


***


 "...Najpierw uśmiech nieśmiały, zbyty może milczeniem, potem spojrzenie delikatne, przepełnione pragnieniem..."


Mimo iż początkowo nie była przekonana czy robi dobrze, ostatecznie z wielkim optymizmem wyczekiwała Michała. Usiadła przy wejściu do klubu i cierpliwie czekała.
Niestety szatyn nie pojawiał się przez dobre pół godziny. Laura już miała wracać do domu, gdy zziajany trener wpadł jak burza do budynku.
- Strasznie cię przepraszam. Wystąpiły pewne komplikacje i musiałem dłużej zostać w pracy.
- Nie szkodzi. -brunetka swoim zwyczajem uśmiechnęła się ciepło. - Myślałam już, ze zrezygnowałeś.
- Zrezygnować z lekcji z tak piękną instruktorką? Nigdy! - Michał nie mógł się powstrzymać od komplementu, a dziewczyna tylko się zarumieniła i nieśmiało spuściła oczy osłaniając je wachlarzem czarnych rzęs.
Mężczyzna patrzył na nią jak urzeczony i zastanawiał się, czy ta cudowna istota ma kogoś.
- To co, idziemy? - Laura próbowała zmienić temat, bo komplement z ust tego mężczyzny naprawdę ja poraził. Michał kiwnął tylko głową w odpowiedzi i udali się każde do swojej szatni.
- Skup się. Masz nauczyć go wspinaczki, a nie go podrywać! - brunetka przemyła twarz woda, próbując doprowadzić się do porządku. To nie tak, ze nie chciała się z nikim wiązać, ale... Cholera jasna! Jeden głupi komplement, a ona już myśli, ze on chce się z nią co najmniej ożenić! Tłumaczyła sobie w duchu, ze jest spokojną i rozważną dziewczyną, która nie będzie wyobrażała sobie nie wiadomo czego.
Nauczy go wspinaczki, spędzi z nim trochę czasu i tyle. Bez żadnych konsekwencji.

"...dla jednych niewinny flirt, dla innych oznaki potężnego uczucia. sęk w tym, aby odpowiednio zinterpretować wysyłane nam sygnały. błędnie uznane za flirt - zaprzepaszczają szansę na coś, większego. błędnie uznane, za coś więcej - robią naiwną nadzieję z której w późniejszej konsekwencji, nie można się wyleczyć..."

Podbudowana ta myślą, raźnym krokiem weszła na sale. Michał już czekał na nią.
Laura pomogła mu uporać się ze wszystkimi zabezpieczaniami i mogli rozpoczynać lekcję.
Brunetka musiała wykazać się ogromna doza cierpliwości. Na szczęście jednak nie brakowało jej tej cechy. Powoli tłumaczyła Michałowi, jak ma postępować, a on był naprawdę pojętnym uczniem. A może starał się tak bardzo dla niej?
 W każdym razie już po godzinie nauki szatyn zrobił naprawdę spore postępy.
- Nie mogę wyjść z podziwu. To dopiero pierwsza lekcja, a ty zrobiłeś ogromny krok naprzód. - stwierdziła Laura, gdy Michał pozbywał się zabezpieczeń. - Ale na dzisiaj naprawdę mam dość. Trochę mnie wymęczyłeś. - zaśmiała się jeszcze.
- Od początku wiedziałaś z jak trudnym przypadkiem masz do czynienia. - uśmiechnął się smutno mężczyzna.
- Łatwo nie było, ale efekty są naprawdę imponujące.
- Przepraszam cię, ale muszę pozbyć się tych mokrych ubrań. Cały się lepię. - oznajmił Michał i skierował się do szatni, a Laura chcąc nie chcąc od razu wyobraziła go sobie bez niczego.
- Paskudna zbereźnica! - upomniała się tylko i sama też poszła się przebrać.
Michał już czekał na nią przy wyjściu przebrany i pachnący. Zapach jego perfum robił wrażenie a brunetka mimochodem wciągnęła głębiej powietrze w płuca.
- Z racji tego, ze poświęciłaś mi dzisiaj tyle czasu zapraszam Cię na kawę. - oznajmił pewnie
- Ale ja... - zaczęła się jąkać Laura.
- Nie ma żadnego ale. Marne podziękowanie, ale zawsze. - szatyn zdecydowanie nie przyjmował odmowy i dziewczyna musiała skapitulować.
Michał poprowadził ją do samochodu, otworzył jej drzwi i sam usadowił się na miejscu kierowcy.
Laura kątem oka obserwowała z jaką wielką pewnością prowadzi samochód. Był naprawdę świetnym kierowcą i robił to w niesamowicie męski i pociągający sposób.
W końcu dojechali do... jej ulubionej kawiarni.
- Skąd wiedziałeś? - zapytała zachwycona Laura.
- Ale o co chodzi? - Michał był zupełnie zdezorientowany.
- To moja ulubiona kawiarnia.
- Naprawdę? Powiedzmy, że to przeczucie. - zaśmiał się szatyn i wysiadł z samochodu.
Otworzył Laurze drzwi, ujął ją za rękę i poprowadził w stronę budynku.
Jak się okazało oboje uwielbiali szarlotkę. Minuty, a potem godziny mijały, a oni ani myśleli wychodzić z tego miejsca. Tematy do rozmowy im się nie kończyły. Okazało się, że lubią te same filmy, słuchają takiej samej muzyki i z każdą kolejną sekundą spędzoną razem odkrywali coraz więcej podobieństw.
Laurę zastanawiał tylko fakt, dlaczego Michał tak sprytnie omija temat swojej pracy. Zaczynała go podejrzewać o najgorsze, ale tak dobrze patrzyło mu z oczu. Była jednak taktowna i postanowiła nie wypytywać go o to.
Sama z wielkim zachwytem w oczach opowiadała mu o swojej drugiej miłości - matematyce.
- A pierwsza miłość? Kto skradł serce tak cudownej istoty? - Michał po raz kolejny nie potrafił powstrzymać się od takich miłych słów. Jednak zmartwił go fakt, że Laura prawdopodobnie ma kogoś.
"I co ty sobie myślałeś? Że taka piękna, młoda dziewczyna poleci na takiego prawie starego kawalera?" - zganił się w myśli, jednak ku jego zdziwieniu brunetka roześmiała się.
- Roxi. Tak nazywa się moja najważniejsza miłość. - oznajmiła, a Michałowi oczy wyszły z orbit.
- Jesteś lesbijką? - zapytał poważnym tonem, a dziewczyna już płakała ze śmiechu.
Wyjęła telefon i podsunęła mu pod nos zdjęcie swojej suczki.
- Ale ze mnie idiota. - roześmiał się szatyn. - Ale ona jest prześliczna. Muszę ją koniecznie poznać.
- Zobaczymy, czy cię zaakceptuje.
I tak rozmawiali ze sobą i ani myśleli o tym, żeby wracać do domu. Michał z zadowoleniem przyjął fakt, iż Laura nikogo nie ma. Nie wiedział, że sam stanowi dla brunetki ogromną zagadkę.
Dziewczyna po raz kolejny zastanawiała się, czy szatyn ma żonę, narzeczoną czy kogokolwiek innego, ale jak dotąd nie uzyskała informacji, a sama bała się zapytać.
W końcu jednak z wielką niechęcią wyszli z kawiarni.
Michał uznał za naturalne to, żeby ją odwieźć do domu. Dojechali pod jej blok.
Mężczyzna otworzył jej drzwi, ponownie ujął za rękę i poprowadził pod klatkę.
Oboje nie zdawali sobie jednak sprawy, że są obserwowani przez siostrę-bliźniaczkę Laury. Antonina machinalnie wyjrzała przez okno w kuchni i widząc siostrę idącą za rękę z trenerem AZS-u Częstochowa zapluła się płatkami, które jadła.
Michał tymczasem naprawdę nie chciał rozstawać się z brunetką.
- Czy mogę liczyć na jeszcze jedną lekcję? - zapytał nieśmiało.
- Oczywiście. - odparła pewnie Laura. - Obiecałam przecież zrobić z ciebie mistrza!
- Naprawdę nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
- Pomyślimy o tym. Ale nawet nie mam twojego nr! - dziewczyna w porę się zorientowała i już po chwili wymieniali się numerami.
Chciała już iść do domu, bo krępowała ją ta sytuacja, jednak z drugiej strony wcale nie chciała go opuszczać.
Podniosła na niego swoje brązowe oczy, a szatyn patrzył w nie jak zaczarowany. Miał ogromną ochotę ją pocałować, jednak wiedział, że może ją tym spłoszyć. Zadowolił się jedynie buziakiem w policzek, co i tak zrobiło na brunetce ogromne wrażenie.
Szybko zniknęła za drzwiami klatki i wbiegła na pierwsze piętro.
- O mój boże. - mruknęła i przejechała dłonią po policzku, na którym przed chwilą Michał złożył delikatny pocałunek.
Pokonała jeszcze kilkadziesiąt schodów i już wchodziła do swojego mieszkania. Po wejściu od razu dopadła ją Antonina:
- Ty wiesz kto to był?!
- Jak to kto? Chłopak, którego uczę wspinaczki. - próbowała ukrywać emocje, które w tej chwili nią targały.
- To był Michał Bąkiewicz! Trener AZS-u Częstochowa! - wykrzyknęła Tośka.
- Trener? - niedowierzała Laura i w jednej chwili wszystko się wyjaśniło. - O cholera!
-No tak, taka ignorantka siatkówki nie mogła tego wiedzieć. - stwierdziła kwaśno Antonina, a w tym momencie jej siostra dopiero przetwarzała w głowie tę wiadomość.


"...Życie nie sprawia, że spotykasz ludzi, których chcesz spotkać. Życie daje Ci ludzi, którzy muszą Ci pomóc, zranić, pokochać, opuścić i sprawić, że staniesz się osobą, którą masz się stać. Czasem najmniejsza decyzja może sprawić, że Twoje życie zmieni się na zawsze..."

***
CZYTASZ? - SKOMENTUJ!
Jest i nowy rozdział :) 
Antonina ucieka od uczucia, a Laura? Nie chce sobie za dużo wyobrażać. Pewnie jest jednak, że chłopaki tak łatwo nie odpuszczą. 
W jaki sposób Wojtek odnajdzie Tośkę? I jak potoczą się dalsze lekcje Michała i Laury? Przekonacie się już niebawem :)

A już jutro wielki come back na http://zabawa-w-dwa-ognie.blogspot.com/ 
Zapraszam serdecznie! :)

piątek, 6 lutego 2015

Uśmiech pierwszy, czyli o tym, że nie od razu Kraków zbudowano, a miłość rzadko zaczyna się od pierwszego wejrzenia

Soundtrack



"...Faceci to same problemy, a z problemem podobno najlepiej się przespać..."



- Siostrzyczko, pożyczysz mi tę białą sukienkę? - zapytała Antonina wdzięcząc się przed lustrem w rzeczonej kreacji. - Mam dzisiaj randkę z tym policjantem, Szymonem.
- Z tym Szymonem, za którym ogląda się żeńska część populacji Częstochowy? - zapytała dla pewności Laura.
Nie, nie dziwiło jej to. Wiedziała, że jej siostrę stać na wszystko. Nawet na poderwanie osobnika płci męskiej, którego wszystkie matki widziałyby w roli swojego zięcia, ale także jako kochanka. Szymon bowiem był ucieleśnieniem marzeń o księciu z bajki, ale również fantazji erotycznych. Bo która z nas nie chciałaby zostać zdominowana przez tak przystojnego policjanta i zakuta w kajdanki?
W każdym razie Antonina również uległa urokowi mundurowego, a raczej to on padł łupem jej niebiańskiego spojrzenia, które sprawiało, że wszystkim facetom, na których raczyła spojrzeć brunetka miękły kolana.
- Tak. Bo wiesz... - dziewczyna nie przestawała przeglądać się w lusterku i robić wystudiowane miny. - Szymon powiedział, że lubi delikatne i subtelne dziewczyny, a ta sukienka jest idealna!
- Jak się ma takie kurwiki w oczach to i taka zwiewna kreacja nie pomoże! - Laura pozbawiła siostrę złudzeń. - Tośka, wszystko można o tobie powiedzieć, ale nie to, że jesteś delikatna.
- Ale od czego ma się umiejętności aktorskie? - uśmiechnęła się sama do siebie młodsza z sióstr. - Nie sądzę, żeby wyszło z tego coś poważnego...
- A czy ty kiedykolwiek brałaś jakiegoś faceta na poważnie? Niedługo w Częstochowie zabraknie kandydatów. - stwierdziła dobitnie Laura próbując przemówić siostrze do rozumu. Na nic to się jednak zdało, bo Antonina była niereformowalna. - Czy ty nie możesz dać szansy fajnemu, normalnemu chłopakowi, w którym mogłabyś się zakochać?
- Dobrze wiesz, że nie. - mruknęła tylko Antonina.

"...są gdzieś w środku, niedostrzegalne i niewidoczne. zabliźnione, a może i nie.. rany. w sercu. w duszy. Może kiedyś ci o nich opowiem..."


I tutaj niestety tkwiło drugie dno, bowiem młodsza z sióstr była kiedyś zakochana bez pamięci w pewnym sympatycznym chłopaku - Wiktorze. Niestety uroczy młody człowiek okazał się chamem jakich mało zostawiając biedną Antoninę po roku związku bez słowa pożegnania i wyjechał do USA. Od tej pory dziewczyna obiecała sobie nigdy już nie powierzyć nikomu swojego serca i mściła się na całym rodzaju męskim poprzez uwodzenie kolejnych facetów. Liczyła się dla niej tylko dobra zabawa i trzeba jej to oddać, że idealnie potrafiła oddzielić namiętność od uczucia. Seks, pocałunki, pieszczoty? Owszem, ale bez jakiegokolwiek zabarwienia emocjonalnego. Była mistrzynią kokieterii i potrafiła dostosować się do każdego mężczyzny. Doskonale wyczuwała przy którym ma być wrażliwą i delikatną dziewczynką, a który osobnik płci męskiej potrzebuje dzikiej kocicy. Czasami myślała o tym, jakby to było ponownie się zakochać. Szybko jednak odsuwała od siebie te myśli bojąc się cierpienia.
Laura z kolei nie mogła pojąć jak można być tak nieczułym. Z jednej strony rozumiała siostrę i, gdy ta przeżywała odejście Wiktora płakała razem z nią i wyklinała całą brzydszą część społeczeństwa, ale uważała, że minęło już dostatecznie dużo czasu, żeby Tośka mogła w końcu na nowo komuś zaufać. Przekonywała siostrę, ale całkowicie nieskutecznie. Pozostało jej tylko czekać, aż Antonina sama zrozumie, że robi źle.
Jednak młodsza z sióstr nie zamierzała przestać. Uwodziła facetów, ale nie, nie można jej nazwać puszczalską. Tak naprawdę niewielu było takich, których zaciągała do łóżka. Stosowała regułę trzech randek - dopiero po trzecim spotkaniu decydowała się uprawiać seks z facetem. Warunkiem pójścia do łóżka z mężczyzną było to, żeby ją maksymalnie pociągał. A, że niewielu było takich, którzy kręciliby ją do takiego stopnia, więc niewielu z nich dostąpiło zaszczytu znalezienia się z nią w łóżku.
Nikt nie wiedział, nawet ona sama się zastanawiała, co mężczyzn tak ciągnie w jej kierunku. Była bardzo ładna, owszem, ale czy na świecie jest mało pięknych dziewczyn? Może to ten błysk w oku, może uśmiech, a może umiejętność wyczucia sytuacji i dostosowania się do każdego faceta?
W każdym razie Antonina była świadoma swej kobiecości i skrzętnie ją wykorzystywała.
Nie inaczej było tym razem - brunetka stwierdziła, że musi jakoś ożywić tę grzeczną sukienkę i wyszedł jej taki zestaw. Co prawda, obcasy miały grubo ponad 10 cm, a ona sama 175 cm wzrostu, jednak twierdziła, że lubi górować nad innymi. Rozpuściła włosy, zrobiła perfekcyjny, aczkolwiek niewyzywający makijaż i była gotowa do wyjścia.
- Jak wyglądam? - Antonina obróciła się wokół własnej osi.
- Powiedzmy, że wyglądasz w miarę niewinnie. - stwierdziła z przekąsem Laura, a Roxi zawtórowała jej swoim śpiewnym wyciem.
- I ty Brutusie przeciwko mnie?! - roześmiała się Tośka pochylając się nad suczką i całując ją w pysk. Ostatni raz obejrzała się w lustrze i spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 15.57, a na 16.00 była umówiona z Szymonem. - O cholera! - wykrzyknęła tylko i popędziła po schodach.

Tymczasem Laura postanowiła również nie nudzić się w to popołudnie i spędzić je w sposób, który lubiła najbardziej - na ściance wspinaczkowej. Wrzuciła do torby strój na przebranie i omiotła wzrokiem mieszkanie, czy przypadkiem czegoś nie zapomniała.
- Bądź grzeczna jak mnie nie będzie! - poleciła Roxi, a ta zrobiła tylko smutną minę, jakby wiedząc, że zostanie sama.
Laura zamknęła drzwi na klucz i powoli zeszła na dół. Taka już była. Zawsze punktualna, mimo, iż nigdy się nie spieszyła. Miała idealne wyczucie czasu.
Po 10 minutach spacerkiem dotarła na miejsce. Rzuciła "cześć" recepcjonistce i poszła do szatni. Chodziła tutaj już od dobrych kilku miesięcy i wszyscy ją tutaj znali. Przebrała się w luźniejsze ciuchy i skierowała w stronę ścianki.
- Znowu tutaj jesteś? To już trzeci raz w tym tygodniu! - zaśmiał się Kamil, jej dawny instruktor.
- Nic nie poradzę na to, że się uzależniłam. - odparła zawstydzona Laura. Lubiła tutaj być. Czuła się tutaj jak w domu. A zdobywanie kolejnych "szczytów" było jak narkotyk. Z każdym dniem chciała wspinać się na większą wysokość.
- Wiem, co czujesz. - pokiwał głową instruktor, a dziewczyna zaczęła zapinać na sobie zabezpieczenia. - Ech, dzisiaj znowu będę miał zajęcia z tym opornym alpinistą. Niby zawodowy sportowiec, ale przecież nie powiem mu, że kompletnie się do tego nie nadaje, prawda?
Laura już miała zapytać o kogo dokładnie chodzi, gdy Kamil dodał:
- O wilku mowa. - stwierdził, a w ich stronę kierował się bardzo wysoki szatyn. Brunetka co prawda, tak jak jej siostra miała 175 cm wzrostu, ale ten mężczyzna wyraźnie przerastał ją o głowę.
Widywała już go wcześniej tutaj, ale wówczas tylko się mijali. Był całkiem przystojny i z pewnością od niej starszy. Intrygował ją, a był to nie lada wyczyn, ponieważ ona sama na niewielu facetów zwracała uwagę. Natomiast z oczu tego mężczyzny płynęło ogromne ciepło. Laura podświadomie czuła, że mogłaby go nawet polubić.
- Ogarnij się. - mruknęła pod nosem i szybko otrząsnęła się z tych myśli. Jeszcze tego by brakowało, żeby ten facet zauważył, że robi na niej spore wrażenie. Sprawdziła po raz ostatni, czy wszystko zapięła i zaczęła się wspinać.
Tymczasem wysoki mężczyzna nie potrafił oderwać od niej wzroku, gdy dziewczyna sprytnie pokonywała kolejne skały. Gdy pierwszy raz zobaczył ją tutaj od razu wpadła mu w oko. Wysoka, piękna i... kompletnie nie zwracająca na niego uwagi. Rzesze fanek ciągle go zaczepiały, szczególnie po słynnej sesji dla "Cosmo". Co go wtedy podkusiło, żeby rozebrać się do rosołu? Ok, był młody i głupi. A teraz? Jest stary i jeszcze głupszy, bo zamiast znaleźć sobie kobietę w swoim wieku on ogląda się za jakimiś małolatami.
"Nie tędy droga, Michał. Niedługo zyskasz jakże niepochlebną łatkę "starego kawalera". - pomyślał tylko i spostrzegł się, że instruktor właśnie zapiął mu wszystkie pasy bezpieczeństwa.
- Możesz zaczynać. - polecił mu Kamil.
Michał wziął głęboki wdech, złapał rękoma za dwie skałki, postawił nogę na jednej z niższych i dźwignął się do góry.
Nie zdawał sobie jednak sprawy, że jest bacznie obserwowany przez tę piękną niewiastę, która utrzymując się kilka metrów nad ziemią co rusz spoglądała na poczynania szatyna. Michał natomiast starał się jak mógł, ale już po kilku sekundach noga mu się ześlizgnęła i wylądował na ziemi. Laura nie mogła powstrzymać się i prychnęła śmiechem.
- Cicho tam! Ty też kiedyś zaczynałaś! - Kamil pogroził jej ze śmiechem palcem.
Brunetka tylko zarumieniła się i wróciła do swojego zajęcia. Michałowi nadal jednak nic nie wychodziło i po 20 minutach prób i ciągłego upadania po pokonaniu dwóch metrów, instruktor skapitulował.
- Chyba wystarczy na dzisiaj. Ale nie przejmuj się, ona też nie od razu była taka dobra. - uśmiechnął się Kamil, widząc zainteresowanie Michała brunetką. Szatyn tylko uścisnął mu rękę na pożegnanie i skierował się do szatni. Szybko zrzucił mokre ubranie i wszedł pod prysznic. Letnia woda spływała po jego ciele, a on nie mógł przestać myśleć o tajemniczej brunetce. Miała w sobie jakąś tajemnicę, która chciał koniecznie odkryć. Stwierdził, że trzeba kuć żelazo póki gorące i postanowił poczekać na nią.
Wytarł ciało szorstkim ręcznikiem, przebrał się i wyszedł na korytarz. Usiadł na fotelu blisko wyjścia, żeby widzieć, kiedy będzie szła. Po 15 minutach czekania, brunetka nareszcie ukazała się jego oczom.
Laura natomiast zdziwiła się widząc tajemniczego szatyna siedzącego przy recepcji. Zastanawiała się na kogo czekał. Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy zauważyła, że mężczyzna kieruje się w jej stronę. Niestety nieśmiałość wzięła górę i Laura przyspieszyła kroku. Znalazła się na zewnątrz i nie zauważyła, że z torby, którą zapomniała zasunąć wyleciała jej koszulka.
Michał stwierdził tylko, że dzisiaj szczęście mu sprzyja, bo przynajmniej teraz nie musiał zastanawiać się jak ją zagadać. Podniósł ubranie i popędził za nią. Swoją drogą, dlaczego ta dziewczyna tak przyspieszyła? Trenowała z Korzeniowskim, czy co?!
- Hej, przepraszam! Chyba coś zgubiłaś. - krzyknął za nią.
Laura odwróciła się i zobaczyła tego wysokiego szatyna, który trzymał w ręku jej żółtą koszulkę. Michał podbiegł do niej.
- Dziękuję. - odpowiedziała tylko delikatnie się uśmiechając i wkładając ubranie do torby.
- Całkiem niezła jesteś. - stwierdził, a ona tylko spiorunowała go wzrokiem. - Tzn. jeżeli chodzi o wspinaczkę. - dodał jeszcze, a myśli zganił samego siebie. - "No tak 34 lata na karku, a ty już na wstępie palisz podryw!"
- Dzięki. A ty chyba jesteś początkujący, prawda?
- Tak. Chciałem znaleźć sobie nowe hobby i coś mnie tutaj przywiodło. W sumie nie wiem, czy nie powinienem zrezygnować. Chyba się do tego nie nadaję. - stwierdził i zrobił minę zbitego psa.
- Nie od razu Kraków zbudowano, w sumie to... Mogę sama cię czegoś nauczyć, jeżeli Kamil ci nie wystarcza. - Laura spojrzała na niego z wahaniem, ale po chwili już tego żałowała. Ta jej wrodzona uczynność! Po co proponowała obcemu facetowi pomoc? Przecież nawet go nie znała!
- Naprawdę? - oczy Michała aż zalśniły, a on sam po chwili zrobił facepalma. - Ale ze mnie ignorant, nawet się nie przedstawiłem. - Michał. 
- Laura. Miło mi. - odwzajemniła jego uścisk dłoni. Nie, nie poczuła tej iskry, za to miłe ciepło, które rozlało się w jej wnętrzu. - To co, może zaczniemy naukę jutro, np. o 17? Pasuje ci?
- Oczywiście. Na pewno jakoś się odwdzięczę. - Michał pokiwał zdecydowanie głową. - Ale... Wiesz, że nie musisz tego robić.
- Chcę. - odpowiedziała pewnie brunetka patrząc mu głęboko w oczy. Nawet nie zdawała sobie sprawy jaką siłę miało jej spojrzenie. W szatynie już zakiełkowała nadzieja, że może spodobał się jej, gdy Laura dodała - Po prostu lubię pomagać innym.
Michał próbował ukryć swoje rozczarowanie tylko słabo się uśmiechnął i przeczesał dłonią włosy.
- Przepraszam cię, ale spieszę się trochę, bo zostawiłam psa samego. 
- A może cię podwiozę? - zaproponował szatyn. 
- Nie, dziękuję, przejdę się. - odparła tylko i zniknęła za rogiem. 
A Michał? Już cieszył się na jutrzejszy dzień. 

Randka potoczyła się tak jak sobie to wyobrażała - Szymon zabrał ją do przytulnej knajpki i był nią wprost urzeczony. Nawet na do widzenia dała mu się pocałować, ale... Czego ona właściwie chciała? Spotkała się z najprzystojniejszym mężczyzną w Częstochowie, zawróciła mu w głowie i co dalej? Czy to miało jakikolwiek sens? Przecież i tak nie chciała się zakochiwać. Pozwodzi go, złamie serce i tak w kółko. Który to już kolei? Dawno temu przestała liczyć. Próbowała zagłuszyć wyrzuty sumienia, ale po raz pierwszy od kilku lat nie potrafiła. 
Zamknęła się w pokoju, usiadła na parapecie i patrząc na pełnię Księżyca pogrążyła się w rozmyślaniach. Tylko Laura wiedziała, jak Tośka jest wrażliwa. Po odejściu Wiktora zbudowała sobie skorupę, do której nikomu prócz siostry nie dała dostępu. Wszyscy znajomi mieli ją za radosną, energiczną dziewczynę, ale nikt nie zdawał sobie sprawy jak bardzo potrzebuje ona uczucia od mężczyzny. Walczyła sama ze sobą wmawiając sobie, że liczy się dla niej tylko dobra zabawa. 
Antonina była jednak na tyle mądra, że wiedziała, że kiedyś będzie musiała przestać oszukiwać siebie i wszystkich wokół. 
Starła z twarzy niesforną łzę. Przecież ona nie miała prawa wypłynąć z oczu! Brunetka uważała, że jest na tyle silna, że nie potrzebuje nikogo. Jednak były to tylko pozory.
- Dobra, dosyć tego. - mruknęła do siebie i zabrała się do pracy.
Jutro miał nadejść dla niej wielki dzień, bowiem nasi siatkarze mieli zmierzyć się w Częstochowie z reprezentacją Iranu, a ona sama miała po raz pierwszy relacjonować tak ważny mecz. 
Jak do tej pory jeździła jedynie na spotkania ligowe, a to miało być pierwsze starcie ekipy Antigi, gdzie miała mieć okazję usiąść za bandami. 

"...Problem w tym, że poczucie winy jednej strony i poczucie krzywdy drugiej strony się nie spotykają.."


Otworzył oczy. Za oknem świtało. Spojrzał w prawo - no tak, jak zwykle nie budził się sam. Wziął do ręki komórkę i sprawdził godzinę. Była 4.45.
 "Chyba pora się zbierać. Będzie mniej komplikacji." - pomyślał. Po cichu wstał z łóżka zostawiając w nim śpiącą i niczego nieświadomą blondynkę. Zastanawiał się jak miała na imię. Chyba Marta. 
Nie robił sobie nic z faktu, iż kolejna dziewczyna obudzi się rozczarowana albo co gorsza, rozpłacze się, widząc, że uciekł nad ranem. Uważał, że jest za młody, żeby się wiązać. 
Jednorazowe przygody to było coś, co lubił najbardziej. Korzystał z tego, że jest dosyć znanym siatkarzem i uwodził piękne dziewczyny, które nigdy mu się nie opierały. 
A może on właśnie czekał na to, że któraś stawi mu opór i nie ulegnie jego urokowi osobistemu?
Hmmm, w takiej dziewczynie mógłby się nawet zakochać, ale póki co trafiał tylko na słabe kobiety. Już zdążył wyrobić sobie opinię "podrywacza", ale to nie odsuwało od niego kolejnych dziewczyn, a wręcz przeciwnie - lgnęły do niego jak pszczoły do miodu. 
Co miał w sobie takiego? 
Umiał rozmawiać z kobietami, wiedział, kiedy należy powiedzieć im komplement, jaki gest wykonać. To wszystko miał we krwi, nikt go tego nie nauczył.
Tym razem, również, przespał się z dziewczyną. Była całkiem niezła, ale chyba brakowało jej czegoś... Chyba właśnie tego oporu. Chciałby nareszcie powalczyć o jakąś kobietę, a wszystkie dziewczyny jak do tej pory same wpadały mu w ręce i nawet nie musiał za bardzo natrudzić się, żeby zaciągać je do łóżka. 
Stwierdził, że 4.45 to najlepsza pora, żeby brać nogi za pas i ulatniać się stąd jak najszybciej. Szybko ubrał się i już nie było go w mieszkaniu dziewczyny. 
W tym roku nareszcie dostał powołanie do kadry i to kadry A, ale dalej przegrywał miejsce w pierwszej "6" z tymi o większych umiejętnościach. To nie tak, że Stephane mu nie ufał. Wiedział na co go stać, ale nadal w reprezentacji była duża rywalizacja między przyjmującymi. 
Postanowił jednak nie przejmować się tym i czekać spokojnie, aż w końcu to on wyjdzie na boisko jako pierwszy. Dzisiaj jego koledzy mieli stoczyć bój z Iranem, a że z Bełchatowa do Częstochowy nie było tak daleko, postanowił ich wesprzeć.

  Z podekscytowania nie mogła zasnąć, dlatego rano czekały ją worki pod oczami. Szybko jednak przykryła je makijażem, ubrała się i niespodziewanie dla samej siebie zdecydowała się nie zakładać dzisiaj wysokich obcasów. Mimo, że mecz miał rozpocząć się dopiero o 17, popędziła tam już dwie godziny wcześniej, żeby zająć sobie dobrą miejscówkę. 
Weszła na halę i skierowała się do wejścia dla mediów. Pokazała komu trzeba swoją legitymację i dzięki temu, miała wstęp tam, gdzie inni nie mogli wejść. 
Zadowolona zanotowała, że dużo dobrych miejscówek jest jeszcze wolnych. Wyczaiła już, gdzie chciałaby usiąść i już kierowała się do krzesła, gdy nagle... zderzyła się z kraciastą koszulą. 
- Dlaczego stoisz tu jak słup soli?! - krzyknęła tylko, podniosła oczy i... zatonęła w czekoladowych tęczówkach....

"...potknęła się o ten uśmiech, zawadziła o spojrzenie, próbowała się asekurować, ale ostatecznie wylądowała w jego ramionach..."

***
CZYTASZ? - SKOMENTUJ!
I jak Wam się podoba pierwszy rozdział? Zbyt wiele się w nim nie wydarzyło, ale mieliśmy tutaj małe przedstawienie bohaterów. 
Laura postanowiła pomóc Michałowi w nauce wspinaczki. Czy jej lekcje dadzą jakieś efekty? A może trener nie będzie mógł się przez to skupić?
Antonina tymczasem umówiła się z Szymonem, ale to po raz kolejny nie to. Co jeszcze wydarzy się na meczu naszej reprezentacji? 
Odpowiedź już w następnym rozdziale, który pojawi się... za tydzień?